Zawsze myślałem, że lore Fallouta opiera się na alternatywnej wersji historii, gdzie bomby zniszczyły świat w latach pięćdziesiątych XX wieku. Nigdy wcześniej nie interesowałem się tą marką ale kiedy zobaczyłem, że początek F4 ma miejsce w 2077 roku poszukałem więcej informacji czemu ich świat -zbliżający się do XXII wieku - wygląda jak lata 50-te. W ich linii czasowej nigdy nie wynaleziono microchipów. Nie mam pojęcia na jakiej zasadzie działają toporne pipboye a już naprawdę nie mogę sobie wyobrazić jak bez microchipów i tranzystorów można stworzyć i zaprogramować zaawansowaną sztuczną inteligencję. Ale ok - to tylko sci-fi. Skoro nie było wtedy elektroniki, nie było też syntezatorów, internetu itp. - dla nas te rzeczy kierowały kulturę na nowe tory - ale jednak nie mogę przełknąć jak przez 120 lat - nawet bez ww wynalazków - świat "fallouta" pod względem mody, designu mebli, samochodów, muzyki i kierunków sztuki praktycznie w ogóle się nie zmienił. Nawet na początku XX wieku - każda dekada wyglądała inaczej, każde pokolenie wnosiło nowe trendy, natomiast w grze, lata 50 trwają 12 dekad. Rozumiem, że to świat fikcyjny ale... 120 lat? Ludzki umysł tak nie działa, każde stulecie pokazuje jak ewoluują upodobania, moda, jak pojawiają się nowe nurty itd. Dziwię jak twórcy mogli zaakceptować pomysł takiego zastoju świata pod tym względem.