Na Andrzeja Saramonowicza zawsze można liczyć. Jeden z najbardziej płodnych komentatorów
życia publicznego, trzyma rękę na pulsie. Na Facebooku napisał właśnie, co sądzi o 17-letniej
licealistce, która dogryzła premierowi Donaldowi Tuskowi: „…opier…ć ją tak, żeby jej szkolne kapcie
spadły”We wcześniejszych wpisach reżysera, oberwało się natomiast lekarzom, którzy są wierni
wartościom katolickim, szczególnie Wandzie Półtawskiej, przyjaciółce Jana Pawła II.I Z miłością o
ostatniej laureatce Eurowizji : Jeśli Bóg - jak piszą te tłuki - istotnie stworzył niewiastę i mężczyznę
na swój obraz i podobieństwo, to broda u kobiety jest jak najbardziej na miejscu.
Nie dziw mu się. Gdyby nie popierał władzy to nikt przy zdrowych zmysłach nie dałby takiemu reżyserowi/scenarzyście pieniędzy na kręcenie gniotów. A tak to znacznie łatwiej zasłużony otrzyma dotacje.
Pełna zgoda.
Saramonowicz to zwykły patałach, którego trzeba tak opier.ć by mu celuloidowe gacie spadły.
Student historii na Uniwersytecie Warszawskim. Absolwent Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy (2003). Pracował jako redaktor, dziennikarz i recenzent filmowy w "Gazecie Wyborczej", "Z pracy w wyborczej została mu bezgraniczna miłość do Uni Wolności ,zwanej obecnie Platformą Obywatelską.Ten Pan uwielbia się wypowiadać na tematy religijne i duchowe nie mając o niczym pojęcia.No tak, jak się kręci takie filmy jak "Testoteron" i "Lejdis" dla lemingów, to się nie ma zielonego pojęcia co się panie reżyserze "znany" wygaduje o sprawach duchowych i religijnych i narodowych . Proszę obejrzeć klasyka filmu Andrieja Tarkowskiego, to może pan liźnie ciut duchowości ,ale i tak jej pan od "Lejdis" jej nie zrozumie.Pan za to dziś klęczy przed tymi z PO, którzy dzielą kasę na polskie kino, by nie stracić papu i załapać się na dofinansowanie kolejnych gniotów bez których polska kinematografia mogłaby się obejść. Służalczość i umizgi, żeby się wykazać komu trzeba i załapać w nagrodę na dotację, czynione w formie naigrywania się z religijności, budzą wstręt . Daje pan o sobie jako człowieku jak najgorsze świadectwo.
No cóż, zwykły propagandowy kundelek, a nie reżyser. Koło takowego to on nawet nie stał.
Ale pamiętajmy, że za czasów Hitlera też były "gwiazdy" reżyserki i aktorstwa.
Zawsze znajdą się tacy, co władzy będą lizać jądra.
Ostatnio opublikował na facebooku ostre i obraźliwe słowa na Kaczora o treści:
"Myślę, że ten ... nawet nie chce władzy. On chce rekompensaty za upokorzenie, że jej nie zdobył. Niestety, przymus kompensacji kompleksów, które go rozsadzają od środka, robią w mózgu nieustanny zamęt i nie pozwalają odpuścić, przemyśleć ani zrobić pół kroku w tył, popycha go do czegoś zaiste niewybaczalnego: nadania rynsztokowym bandytom (którym do tej pory wystarczały kibolskie ustawki) wyższego wymiaru - Obrońców Wartości. Z tym gów...m będziemy się musieli teraz użerać przez lata"
Oczywiście w miejsce trzech kropek obraźliwe słowo, którego nie chcę tu wymieniać. Nie powinien tak obraźliwie, ale cóż ma wiele racji.
Zapewne thanau, pisząc o wierności wobec władzy miał na myśli jedynie tę inną, nie "kaczą" władzę :)
Gdyby był wierny tej obecnej, z pewnością byłby zayebiaszczy w oczach thanau.
Te, jak i wszystkie banaly ktore Saramonowicz opowiada mozna skwitowac Twardochowym "mocne słowa jak na kogoś, kto nakręcił Lejdis". A moze nawet trzeba, bo poswiecanie mu uwagi uwazam za strate czasu