A ja doznałem niestrawności :D Trzeba przyznać, iż facet był dość wnerwiający...
Jedna z teorii mówi że Mr. Brainwash to nie kto inny jak sam Banksy:) Oczywiście nikt tej teorii nie potwierdzi ale trzeba przyznać że do samego Banksyego bardzo pasuje.
No właśnie o to chodziło w tym filmie ;) Żeby pokazać, że sobie "wyhodowali" popkulturę w popkulturze :D
A ja cały czas czekałem na to co Branksy zrobił z tymi taśmami. Końcówka filmu tak jak mówisz, nie smaczna.
Każdy powinien być zniesmaczony. Ten film doskonale pokazuje największą chorobę współczesnej sztuki czyli gigantyczny przerost formy nad treścią i świetnie oddaje realia funkcjonowania artystycznego światka, różnych "warszawek", itp.
Thierry Guetta jawi się tu jako skończony prostak, który nie ma żadnych zdolności twórczych. To, co wytwarzają jego najemnicy nie niesie żadnego przekazu, a mimo tego funkcjonuje jako światowej sławy artysta.
Daje to też pogląd na niesamowitą hipokryzję, jaka jest przesycone środowisko artystów, krytyków i mediów, które najpierw kreują takich "wielkich twórców" a potem trochę nie chcą się do nich przyznawać, ale mimo tego tolerują jego hochsztaplerkę ;)
Podobnie ma się sprawa chociażby jeśli chodzi o pisanie książek. Ghost rider, który pisze książki publikowane później pod "głośnym nazwiskiem" i tak dalej.
Mimo wszystko zjawisko nie jest nowe, już w renesansie tworzono swoiste manufaktury, gdzie znany artysta po prostu czuwał nad powstawaniem zamówionych u niego prac, pilnował uczniów naśladujących jego styl, ab prace były ok. I tak zarabiał duże pieniądze...
Różnica polega na tym, że Thierry Guetta zanim wpadł na pomysł stania się Mr Brainwashem znanym artystą nie był.
Łaził za innymi i ich bezmyślnie filmował, a film który w końcu z tego złożył okazał się dennym bełkotem ;)
Sławę zyskał grzejąc się w blasku prawdziwych gwiazd, np. podpierając się rzekomymi rekomendacjami Banksy'ego.
Ja widzę Mr. Brainwasha jako hochsztaplera i pozera, nie jako artystę. Ponowne przeżuwanie maksymalnie zużytych przez popkulturę klisz to za mało. W sensie wytwarzania oryginalnej treści nasączonej przekazem nie osiągnął NIC.
A pieniądze z tego co robi ma niekiepskie ;)
Dokładnie, niestety tak. Przy czym wiele osób uważa, że Thierry Guetta jest tworem samego Banksy'ego, stanowi metaforę tego, co w dzisiejszej sztuce dzieje się (i to w tym złym wymiarze).
Dzięki. Świetna czołówka. Dobrze że ktoś o tym tak soczyście wspominał.
https://www.youtube.com/watch?v=R2dno7rqYb8
Facet będzie miał swoje 5 minut potem wszyscy o nim zapomną. Przez chwilę pomyślałam 'no cóz Warhol przecież robił to samo ' ale ale zaraz!
Warhol to zaczął-sam opracował technikę sitodruków, sam tworzył i dodatkowo oprócz seryjnych, masowych sitodruków tworzył bardzo ładne ilustracje!
Banksy choć można się kłócić o jego komercyjność zawsze robi wszystko sam lub z pomocą kilku znajomych, jego prace daja wiele do myślenia, są świeże, nowatorskie, sam Banksy stosuje rożne formy przekazu (słynne figury pełzających kiełbas w muzeum w Bristolu-wystarczy na youtube wpisać 'Banksy sausage') a ponadto jego nadrzędnym celem nigdy nie była mamona!
Pan Brainwash co natomiast robi? Nawet nie przerabia prac Warhola sam-zatrudnia do tego sztab ludzi. Jedyny jego udział w procesie tworzenia to chlapanie farbą na gotowy sitodruk lub używanie spreya na gotowym szablonie. Facet który nawet NIE UMIE RYSOWAĆ, który nigdy niczego nie zrobił sam od A do Z....
Haha.Przystępując do oglądania tego filmu wiedziałem o nim nie wiele.Tyle że jest to film o street art. A tu facio (MBW pożałowania godna ksywka) mające blade pojęcie o sztuce, latający z kamerą najpierw za swoim znajomym we Francji , a później za bardziej znanymi na całym Świecie zostaje "Celebrytą sztuki ulicznej" (sama ta nazwa to sprzeczność). Oglądając przygotowania do jego wystawy byłem pewny że okaże się to kompletną klapą. A tu taki sukces.SZOK!!!!.....i dramat jednocześnie...
Godna pożałowania ksywka.... a nie wpadłeś na to, że być może Banksy i Shepard zrobili Ci małe pranie mózgu przy pomocy tego dokumentu i MBW może być wskazówką?
Według mnie nierozsądnie jest się za bardzo podniecać czymś co wcale nie musi być prawdą.
Dokładnie! MBW to tylko postać wykreowana przez Bansky'ego by pokazać do czego prowadzi komercjalizacja street-artu. No i sama ksywa daje dużo do myślenia jeśli ktoś potrafi czytać między wierszami.
Też za nim nie przepadam i pewnie odwrotnie...choć Mr osobiście reprezentował wspólne dzieło na gali oskarowej w 2011. Uwierzyłem wówczas ponownie w magię tej ceremonii. Szkoda tylko że dystrybutor okroił i skroił polskie wydanie. Nieładnie gdy się na biednych studentach bogaci i jeszcze robi z nich fraj*rów. Egostycznie bardzo i powinni go ukarać, bo pewnie bez okularów szampana sobie w daczy po podłodze rozlewa a bilety w kinach rosną i rosną. Niestety tak to już jest z dilerami i magią...pieniądza.
Póki co to czekam na " Don Kichot'a" Terry'ego Gilliama, bo to podobna historia...
Co to ma być? Które kaczątko jest brzydsze? Street art ma skupiać uwagę i zachęcać do myślenia nad sztywnym postrzeganiem świata. Biegał chłop z kamerą bo miał pasję. Fakt, że nie siedząc za bardzo w temacie nie wiedziałem o większości ludzi, którzy pojawili się w tym filmie jest jednym z powodów, dla którego będę gościa bronił. Z filmu obracającego się wokół jego osoby (przypominam, że nie wiemy czy zamierzenie czy nie bo czołówka "a banksy film" daje nieco do myślenia) wyrasta galeria postaci, o których istnieniu prawdopodobnie nigdy bym się nie dowiedział. Jest więc jakiegoś rodzaju filarem czy to się komuś podoba czy nie. Jest pytaniem o to czego w zasadzie chce artysta, który tworzy coś i chce to pokazać a czym prawo konkurencji. A może właśnie o to tu chodziło? Bo kto w zasadzie kogo tutaj obrazuje? Każdy każdego. W tym cała sztuka
Cóż, zdarzają się takie historie w świecie sztuki :) W sumie można powiedzieć, że takie historie współtworzą piękno sztuki.
Gość do bólu nudny - odtwarza wszystko, co już kiedyś się gdzieś pojawiło i to jeszcze nie raz, a razy 200, a do tego ma wybujałe ego, mając się za kogoś. Tragedia