Nie chce mi się komentować obrzydliwego i szowinistycznego wpisu pewnego krytyka niezależnego, który znajdziecie na tej stronie. Chce mi się za to porównywać. Afrykańskie dekoracje, a problem jakby tutejszy, polski. Tak samo złożony, tak samo mocno dotykający pod każdą szerokością geograficzną. Filmowo już opowiedzieli tę historię rumuńscy twórcy w „4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni”. „Lingui” nie chce być filmem tak dramatycznym, bo być może sporo ukryło się tu pod kolorami, dźwiękami, bardzo ładnymi zdjęciami, pozornie pastelową konwencją. Ale jest to taka sama uniwersalna opowieść o kobiecych desperacji i solidarności, które rodzą się dlatego, że w napisanym przez mężczyzn i religie świecie czasem tylko to pozostaje, by przetrwać i zachować godność. Dobry.
Podejrzewam, że chodzi Ci o wpis Piepiórki ("Sisterhood power i niewiele więcej"). Możesz więc wyjaśnić co w tym wpisie jest "szowinistycznego"?